poniedziałek, 1 stycznia 2018

Happy New Year! :D

Z okazji nowego roku, 2018, pragnę złożyć w imieniu swoim oraz Perci - wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia, szczęścia i pomyślności. Oby ten rok okazał się dla was wszystkich o wiele lepszy! :D

Pierwsza Krew (Od Darknessa i Fragonii - Trening cz. I)

  Mężczyzna wbiegł do sali, gdzie czekał na niego półżywy furry. Pielęgniarki opatrywały ran dzielnemu wojownikowi, pogryzionemu przez  jednego z mutantów. Uzdrowiciel latał pomiędzy innymi, szukając lekarstw dla poszkodowanego. A Darkness? Czekał na swoją uczennicę. Spóźniała się. A może spanikowała, jak to miała w zwyczaju? Wilkobójca jednak wierzył, że przyjdzie, a jeżeli będzie musiał, sam rozetnie sobie rękę, aby móc dziewczynie pokazać, jak należy opatrywać rany. 
  Tymczasem malutka nadal spała. Zapomniała, że dzisiaj ma udać się na pierwszy trening. Była ciekawa, co też będą robić ze swoim mistrzem. Liczyła na jakieś medytacje, najwyżej zapasy, czy naukę o polowaniu. Nigdy nie spodziewałaby się, że będzie... 
  - Trup. - padł po chwili wyrok medyka. - Nie mieliśmy szans. Lekarstwa się kończą, a rany były zbyt głębokie. Pozostaje modlitwa do starych dusz o pokój dla tego młodego i dzielnego wojownika. 
  - Tak. - mruknął Darkoss, odprowadzając wzrokiem lekarza. 
  Nie zabrał ciała. Wiedział, że może to być zbezczeszczenie, ale potrzebował tego trupa. I nie chodziło tutaj o zaspokojenie jego potrzeb seksualnych, ale o trening malutkiej. Zrozumiał, że ona nie przyjdzie, dlatego postanowił, że zabierze "pacjenta" do niej. Będą próbowali wszystkiego, począwszy od przeprowadzania zabiegów, zbierania ziół, skończywszy na walce z bronią, wiwisekcji mutantów lub wytwarzaniu broni i penetrowaniu opuszczonych miast. Mężczyzna, dumny ze swojego pomysłu, wziął zawiniętego trupa i ruszył do domu dziewczynki. W razie czego - dźwigał mięso dla starszyzny. 
  Nikt jednak nie odważył się zaczepiać przywódcy Eoringów. Wszyscy jednie kłaniali się mężczyźnie, życząc mu dobrego i pomyślnego dnia. Darkness bez trudu dostał się więc do domku terminatorów. Zdziwieni uczniowie wpatrywali się w swojego przywódcę, który niósł ciężki, biały worek... ociekający krwią. Jeden z młodszych wilkczków zeskoczył ze swojego posłania i powąchał worek. Spojrzał zdziwiony na Możana, który upomniał go i przeklną głośno w języku wilczym. Maluch przestraszył się i schował pod łóżkiem. Reszta terminatorów wpatrywała się z niemałą zazdrością na Fragonię, która nadal smacznie spała w swoim łóżku. Wszyscy zazdrościli jej, że Wilkonójca akurat nią się zainteresował i akurat z nią chciał trenować. 
  - Wstawaj. Mam niespodziankę. - westchnął Darkoss, rzucając mokry worek na ciało swojej uczennicy.
  Fragonia obudziła się z wrzaskiem, próbując zrzucić z siebie tajemniczy wór. Piszczała niczym przerażone szczenie. Reszta uczniów wybuchnęła głośnym śmiechem. Uwielbiali nabijać się z uczennicy, kiedy tylko nigdzie nie było przywódcy. Kiedy jednak przychodził, stawali się potulni, niczym myszki. Jego uczennica nie znajdowała w sobie tyle odwagi, aby się im przeciwstawić. Teraz jednak nikt nie mógł się powstrzymać. Wkurzony mężczyzna uderzył dłonią w stół, uciszając tym samym tłum gówniarzy. Wszyscy przestali się śmiać, a dziewczynka w końcu uwolniła się i zrzuciła worek na ziemię. Darkoss wziął dumny z siebie worek i skierował się do swojej kwatery. Nie miał zamiaru czekać na terminatorkę, która była ubrana w piżamy. Dziewczynka zmieniła się w waderę i pobiegła za nim. Ubranie było teraz jej najmniejszym problemem. [...]
  - Pokazać ci, jak należy to robić, czy wolisz eksperymentować? - zapytał Wilkobójca, kładąc na stole truchło. 
  Fragonia cofnęła się kilka kroków przerażona, widząc zmarłego wilka. Chciała już uciekać, kiedy Darkoss złapał ją za rękę i przyciągnął do zmarłego furry. Za pomocą swojego mistrza, dotknęła truposza. Wzdrygnęła się, ale nic nie powiedziała. Wilkobójca objął ją i przesunął rączką malutkiej po ciele zmarłego. 
  - Przyzwyczajaj się. - mruknął spokojnie, mocniej ją obejmując. - Trupy są teraz wszędzie. Nie raz, nie dwa będziesz miała z nimi kontakt. Z mężczyznami również. 
   Czarnowłosa zaczęła się odrobinę bać swojego nauczyciela, ale mimo to musiała mu zaufać. Nadal cholernie się bała, ale powoli musiała się przyzwyczajać do nowej sytuacji. Darkness powoli tracił nad sobą kontrolę. Nie dość, że na stole leżało jego mięsko, to obejmował cudowną i delikatną dziewczynkę. Kusiło go. Jego gorsza strona mówiła mu: bierz ją. Musiał być jednak opanowany. Nie chciał zrazić do siebie malutką. No i miałby zepsutą opinię. Puścił malutką wręczył jej narzędzia chirurgiczne. 
    - Zszyj jego rany. Wyobraź sobie, że jest to żywy pacjent, także nie zapomnij też o odkażeniu ich! 
   - Cz...czzy muszę? - zapytała cichutko, spoglądając na pierwsze z narzędzi. 
   - Ma być realistycznie. Nie po to ci tego trupa kradłem. 

C.D.N

niedziela, 24 grudnia 2017

Wesołych Świąt!

Witajcie, kochani!
Myśleliście, że zapomniano o tym, że dziś 24 grudnia? Nic z tych rzeczy!
Niestety żałuję, że na razie nic zbytnio się nie dzieje u nas, ale postaramy się to nadrobić. Wiecie, świąteczne przygotowania pochłaniają masę czasu i chęci ;)
W każdym razie w imieniu całej administracji życzę wam wszystkiego, co najlepsze, cudownie spędzonych świąt z rodziną i przyjaciółmi (nawet tym internetowym warto złożyć życzenia, w końcu są nie mniej ważni niż inni) i aby rok 2018 był jeszcze lepszy niż ten!

Trzymajcie się ciepło,
~Peruna

sobota, 16 grudnia 2017

Los nie jest ani sprawiedliwy, ani niesprawiedliwy. On jest tylko nieuchronny. [...]

Los nie jest ani sprawiedliwy, ani niesprawiedliwy. On jest tylko nieuchronny. Jest taki, jaki jest, i dlatego też ma zawsze rację.

Bernard


Przez jego żonę zwany również ,,Bern'', lub ,,Bernek", natomiast młodsi członkowie Azylu zwą go po prostu ,,Dziadkiem".
Basior ✠ Eoring ✠ 30 lat (nieśmiertelny - starzenie zatrzymane w wieku 15 lat)
Statystyki: 
50 równowagi | 75 strategii | 90 sprytu | 5 zwinności | 10 siły

Partnerka: Stara jędza, istny diabeł w wilczej postaci - poznajcie Eugeanę. Jest ona szlachcianką vulferosów i żoną biednego Bernarda. Po tylu latach małżeństwa i sam bóg nie wytrzymałby z tą waderą! Teraz sam się zastanawia, co sobie myślał, gdy prosił ją o rękę, dlaczego skazał się na wieczne życie u jej boku? Mimo wszystko wtedy, to jest ponad 20 lat temu, była ona najpiękniejszą waderą, o najczystszym sercu i nieskalanej duszy, jaka tylko stąpała po tym świecie. Wtedy jednak oboje byli młodzi i zakochani, tworzyli duet idealny. Byli drużyną uzupełniającą się nawzajem, która ramię w ramię walczyła dla Azylu. Za swe osiągnięcia zdobyli bogactwo i zostali szlachtą, po czym, niczym w bajce, wspólnie się zestarzeli. Wtedy jednak okazało się, że to nie bajka, a przekleństwo. Gdy tylko ze względu na swój wiek musieli zakończyć aktywne życie wojowników, okazało się, że wcale nie są takim idealnym małżeństwem. Eugeana stała się wredna, nudna i zrzędliwa, a Bernard niepoważny, dziecinny i rozpuszczony. Ciągle się ze sobą kłócą i sprzeczają, lecz mimo wszystko nie potrafiliby bez siebie żyć.
HISTORIA | DRUGA POSTAĆ












Bernard z pewnością jest bardzo doświadczony, często wspomaga innych swoją mądrością, czy dobrą radą. Mimo swego wieku nie jest jednak nudnym starcem, wiecznie tylko siedzącym w swym domu i narzekającym na bolące plecy. Co prawda, czasami zdarzy mu się wymówić tę podręcznikowa wręcz dla dziadków kwestię - ,,Ale mnie łupie w krzyżu!". Mimo to jak na swój wiek nie można nazwać go nudnym - jest aktywny i często zdarza mu się zapominać, że nie ma już 3 lat. Kocha zabawę i nienawidzi bezczynności, on po prostu zawsze musi coś robić, cieszyć się życiem. Bywa impulsywny, pomimo swego doświadczenia często najpierw robi, a dopiero później myśli. I choć faktycznie, na walkę z mutantem to on raczej nie pójdzie, z chęcią napije się z kimś kilka kufli piwa, czy - o jego miłości! - drogiego, wybornego wina. Oko, jak i żołądek, bo szybko to on się nie upije, też ma dobre. I to nie ze względu na to, że wzrok ma świetny, bo tak nie jest i do czytania musi zakładać okulary, to zna się na sztuce. Mówiąc sztuka, nie mam też tutaj na myśli jedynie obrazów, prozy, czy wierszy, bo kogo obchodzą takie banały! Jedynym ze sztuki tworzonej, co Bernard podziwia, są rzeźby. Ale nie wszystkie rzeźby. Kocha on te przedstawiające piękne kobiece ciała, które miłuje nie tylko w kamieniu, czy marmurze, ale również i te owleczone prawdziwą skórą, pod którą bije prawdziwe, żywe serce. Tak, kobiety - a zwłaszcza te młode - i rozpustę to on kocha. Nie trzeba się jednak domyślać, że ze względu na zawsze czekającą na niego w domu żonę, musi ukrywać swe upodobania. I to nie dlatego, że ta wyrzekłaby się go, czy Bernard nie chce jej urazić, nie. Ukrywa jednak przed nią swe kolejne kochanki jedynie ze strachu, przed jej gniewem, który pomimo, że zaraz zniknie, bo jego nowe miłostki są tak częste jak deszcz, bywa przerażający, a już na pewno bolesny.
Wprawdzie mówiąc Bernard prócz siebie, swojego bliskiego otoczenia (w tym, o zgrozo, jego żony) nie widzi zbyt wiele. Długie życie nauczyło go, by nie patrzeć zbyt daleko w przyszłość, czy nie martwić się rzeczami, na które nie ma się wpływu. Dlatego właśnie jest on taki beztroski - wie, że lata swej świetności już przeżył i zasmakował życia na tyle, że będąc w obliczu śmierci nie będzie niczego żałował. Carpe diem, mówią. Chwytaj dzień, żyj chwilą! Tę zasadę właśnie wyznaje Bernard, żyjąc na całego (choć jego żona mówi, że zbyt przyjął to sobie do serca i że mocno przesadza. On wtedy jej odpowiada, że jest nudną jędzą, po czym otrzymuje wybuch przed nosem i słowa ,,A idź sobie, dziadzie!"). Na jego pysku, bądź twarzy, zawsze widnieje szeroki uśmiech, a on sam zdaje się nigdy nie mieć gorszego humoru. Zwykł rzucać żartami na prawo i lewo (czasami trochę niesmacznymi, niekiedy w nieodpowiednim momencie). Ma też naprawdę bujną wyobraźnię, dzięki czemu jest w stanie szybko wymyślać niestworzone historie w których - rzecz jasna! - to on pełni główną rolę. Pokonuje w nich w pojedynkę, mając przy sobie jedynie miecz, przerażające mutanty, ratuje cały Azyl, sam jeden zwycięża ze stoma wyszkolonymi eoringami. Szczenięta uwielbiają te jego historie, przez co Bernard (ku uciesze jego żony, że robi cokolwiek pożytecznego) spędza z nimi wiele czasu (Eugeana mówi wtedy, że w końcu znalazł się wśród swoich). Jako, że bywa dosyć infantylny, prócz tych historii bawi się również z nimi i rad jest, że chociaż one (w przeciwieństwie do jego żony) go doceniają. Mimo wszystko nie tylko one słuchają go z zainteresowaniem. Opowiada on tak ciekawie, że w słuchanie jego opowieści wciągają się nawet poważni wojownicy. Niektóre jego historie są tak niesamowite, że większość wilków myśli, że są zupełnie wyssane z palca. Prawda jest jednak taka, że w większości są one na podstawie prawdziwych zdarzeń, choć oczywiście nieco podkoloryzowane. Bernard bowiem nie urodził się starcem i nie otrzymał swojej pozycji szlachty bez powodu. W młodości był bardzo dobrym i poważanym wojownikiem, a za jego zasługi i wielkie czyny jakich dokonał dorobił się uznania i podziwu samego ówczesnego przywódcy.
Często nie trzyma się swego zdania, jest zmienny niczym pogoda w górach. Zwykł też raz mówić ,,Nie jestem na to aż taki stary!", aby chwilę później przy innej okazji powiedzieć ,,Za stary jestem na to, ty się tym zajmij!". Potrafi być jednak bardzo uparty i, cytując jak to mówi jego żona, być prawdziwym wrzodem na dupie. Nie łatwo go jednak urazić, jest opanowany, tolerancyjny i ma ogromny dystans do siebie.
Jednak mimo swej komiczności, czasami (choć według jego żony o wiele za rzadko, ale nie słuchajcie jej, bo się nie zna) potrafi odłożyć żarty na bok, spojrzeć na kogoś poważnym wzrokiem, dać dobrą i mądrą radę, podzielić się swą wiedzą i doświadczeniem. Żyje on na tym świecie już dość długo, zdaje się więc wiedzieć wszystko i znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Jeśli więc ktoś potrzebuje dobrej rady lub pomocy, udaje się właśnie do niego (lub do jego żony, ale on jest bardziej wyrozumiały od tej starej jędzy).



W formie ludzkiej kiedyś był naprawdę przystojnym, wysokim młodzieńcem o wiecznie rozwianych, brązowych włosach i ostrych rysach. Był dobrze zbudowany, aczkolwiek do nie wiadomo jakich osiłków się nie zaliczał. Władał on mieczem, wymachiwał nim i ciął jak gdyby nie była to walka, a lekki taniec. Doprawdy, żadna wadera nie była w stanie się mu oprzeć! (a on zamiast to wykorzystać poprosił tę jędzę Eugenię o rękę, jakiż on był głupi!) Teraz jednak jest już stary, włosy całkowicie mu osiwiały, tak samo broda, którą nosi, bo uważa, że dodaje mu powagi i majestatu. Oczywiście, zawsze jest idealnie przystrzyżona. Włosy jednak wciąż są stosunkowo długie, zawsze spięte w elegancki kucyk. Nie jest gruby, choć jego sylwetka nie jest już taka idealna jak kiedyś. Teraz poniżej jego szerokich barków można wyraźnie zobaczyć wystający brzuch.  Ubiera się on w bogate ubrania, zawsze eleganckie. Bo dlaczego ma się ograniczać? Jest wielkim wojownikiem na emeryturze, stać go!
Pod ubraniem naznaczony jest wieloma bliznami, pamiątkami z życia jako wojownik. W wilczej formie są za to ukryte pod gęstym futrem i widać tylko jedną, największą, na przednim ramieniu.
W wilczej formie za to jego sierść jest popielato-brązowa. Przyprószony jest również białymi włosami, głównie w okolicach pyska i szyi. Z jego łap wciąż wystają wielkie, grube, czarne pazury, pomimo jego starości wcale nie mniej niebezpieczne.
Jedna rzecz łączy jego wilczy wygląd z ludzkim - są to błękitne oczy, które to jako jedyne nie zmieniły się od czasów jego młodości i wciąż są równie żywe.


  • Eugeana - jego, niestety, żona. Nie kocha jej już tak jak kiedyś, ona jednak nie ma mu tego za złe, bo nie kocha go również. Pogodzili się ze swoimi zdradami, których oboje się dopuszczali, wciąż jednak mają ze sobą przyjacielskie stosunki (to są słowa Eugeany, zaś Bernard, broń boże, tworzenie mu wybuchów przed twarzą przyjacielskimi by nie nazwał), których nic już nie może zerwać. Eugeana, zwana przez niego zazwyczaj po prostu Eugenią, jest jedynym wilkiem w całym Azylu zdolnym zapanować nad tym nieokrzesanym, starym wilczurem. 
  • Darkness - przywódca jego sektora. Bernard, choć uważa go za młodego, nie ma ku niemu i jego władzy żadnych zastrzeżeń, choć tak naprawdę po prostu go to nie obchodzi. Szanuje go, jednocześnie również oczekując od niego szacunku, jeśli jednak coś mu się w jego działaniach nie podoba, mówi to bez ogródek. Zawsze jest też gotowy, by służyć mu radą i swym doświadczeniem.
  • Collin - syn Bernarda i Eugeany. Zginął w wieku zaledwie pięciu lat zabity przez mutanta. Był eoringiem i Bernard samodzielnie uczył go szermierki. Był w niej dobry, miał talent i zawsze dogadywał się z ojcem, dlatego wszyscy rozpaczali, gdy zginął.
  • Larissa - córka Bernarda i Eugeany, siostra Collina z miotu. Była vulferosem, władała potężną magią kinezy. Po śmierci jej brata załamała się i nie była w stanie dogadać się z rodzicami. W końcu pewnego razu zniknęła, pozostawiając w domu jedynie pożegnalny list w którym napisała, że wyjeżdża z Azylu, gdyż nie widzi w nim już miejsca dla siebie. Nigdy nie wróciła.
  • Alger - następny syn Eugeany i Bernarda, oraz brat Collina i Larissy z miotu. Niestety, urodził się bardzo słaby i chorowity. Zmarł jeszcze jako szczenię, przeżywszy ledwo kilka miesięcy. Wiele wilków w Azylu, jeśli już nawet wiedzą, że Eugeana i jej mąż mieli dzieci, to nie wiedzą, że szczenięta były trzy, a nie dwa.
  • Młodsi członkowie Azylu - czyli tak naprawdę wszystkie inne wilki w Azylu (nie licząc jego żony). Szanuje ich młodość i jak najbardziej ją rozumie, w odwecie oczekuje tego samego. Aby podkreślić to, że jest od nich starszy często zwraca się do nich ,,młodzieńcze" jeśli jest to basior, lub ,,młoda damo" jeśli jest to wadera.



Przez te lata swego życia zdążył poznać swe mocne, jak i słabe strony i dobrze je rozwinąć:
  • Cięty język - cóż, jego żona specjalizacją by to nie nazwała. Co najwyżej przekleństwem i zmorą. Bernard bowiem bez problemu wymyśli dobrą docinkę na każdą okazję. Zawsze odpowie coś błyskotliwego, z nim po prostu nie da się nudzić. Mimo swych wad jest dosyć inteligentny i potrafi każdego przejrzeć na wylot, rozpoznać uczucia i to, że coś jest nie tak. Ciężko więc przed nim ukryć tajemnice, nie trzeba się jednak obawiać, bo nie jest dociekliwy i wystarczy mu powiedzieć, by się nie wtrącał, a umilknie. 
  • Opowiadanie historii - Potrafi on nawet z samego gotowania kurczaka zrobić porywającą historię, którą nawet najpoważniejszy wojownik wysłucha z zainteresowaniem (nie licząc jego żony).
  • Taniec - na parkiecie to on jest istnym królem. I co z tego, że jest stary? Niedołężniał jeszcze aż tak, by nie móc zatańczyć walca, czy innego mazurka!
  • Szermierka - niegdyś był mistrzem swej profesji - szanowanym, niepokonanym wojownikiem. Używał on miecza jak przedłużenia własnego ramienia i było to dla niego tak proste i oczywiste, jak dla innych chodzenie. Teraz wiek nie pozwala mu już korzystać z tego tak intensywnie jak kiedyś, wciąż jednak nie zatracił tej zdolności. Lubi czasem ponabijać się z naiwności i ocenianiu po pozorach młodzieży, która to sobie myśli, że skoro Bernard jest tylko starym dziadkiem to pokonają go z palcem w spodniach. Wtedy też wyciąga swój miecz, staje do walki, spiera ich na kwaśne jabłko, a później śmieje się głośno z ich pewności siebie, tym samym dając im nauczkę na przyszłość, by nie lekceważyli starszych i nie oceniali innych po pozorach. Mimo to zdarza się to naprawdę rzadko i tylko wtedy, gdy ktoś go mocno zlekceważy i urazi, a warto zaznaczyć, że nie tak prosto jest wytrącić go z równowagi (jakbyście mieli Eugeanę za żonę, też byście się tak uodpornili).

  • Mieszka w dużym, pięknym domu, chyba największym w całym Azylu. Dekoruje go wiele trofeów z głów mutantów wywieszone na ścianach. Niestety, ten piękny dom musi dzielić ze swoją żoną, która czasami gdy wraca zupełnie pijany nie pozwala mu wejść i mówi, że wpuści go dopiero gdy wytrzeźwieje. Cóż za demon!
  • Do czytania musi zakładać okulary, które zawsze nosi w kieszeni.
  • Kocha kobiety i kocha miłość z nimi, której jego zrzędliwa, stara żona już mu dać nie może. Gdyby wciąż był kawalerem, zapewne otworzyłby dom rozpusty, zarobił majątek i był boga... a przepraszam, on już jest bogaty.
  • Jest kilka rzeczy, które to czynią go szczęśliwym - piwo, bycie w centrum uwagi, hazard, piękne, młode kobiety i milczenie jego żony. Często wraz ze swoim kumplem popijają sobie piwo i grają w Bannes (kości), czego, rzecz jasna, jego żona nie pochwala.


Przedmioty: 
  • Sztylet (zawsze nosi go przy sobie w ludzkiej postaci, przydaje się jak trzeba coś przeciąć, a jemu nie chce się zmieniać postaci)
Monety: 110$

Pochwały 0/0 Upomnienia
Nieoceniona aktywność

By Rav
Howrse - Kandaria

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Zakończenie Wielkiej Aktualizacji - Październik - Grudzień 2017

A więc, proszę o werble!
*dźwięk werbli*
Po przerwie powracamy odświeżeni i gotowi na dzikie świąteczne pląsy, które już niedługo (tak samo jak moje urodzinki, Percia pozdrawia ziomków z grudnia) i na nowych członków. 
Nie, nie próżnowałyśmy, co chyba widać na pierwszy rzut oka.
Co konkretnie się zmieniło? Zapraszam niżej!

piątek, 20 października 2017

Wielka Aktualizacja - Październik 2017

Po raz kolejny was witam, tym razem serdeczniej. Najpierw chciałam nazwać ten post po prostu "Aktualizacja", ale to by nie przeszło.
Będzie nieźle. Naprawdę.


niedziela, 15 października 2017

Szybkie info #1

Wraz z dniem 10 października 2017 roku postarzanie zostało dostosowane do pór roku - co miesiąc postacie będą postarzane o trzy miesiące, zamiast o rok.
Za wszelkie utrudnienia przepraszamy,
Administracja