poniedziałek, 9 października 2017

Istnienie (Od Fragonii do Ktosia)


  Otworzyła oczy, kiedy zdała sobie z tego sprawę. Ręka jej powędrowała w stronę zniszczonego telefonu dziewczyny. Bateria była już na wyczerpaniu. Odkąd dotarła do azylu starała się zachować jak największą ilość energii. Może kiedyś jej się znowu przyda? Póki co był to jednak mały, bezużyteczny ekranik, na którym mogła sprawdzić sobie godzinę i datę. Cudem jej telefon przetrwał z pełną baterią, jednak ta wyczerpywała się i zostało dziewczynce zaledwie 15%. Nie naładuje go, nie wymieni baterii. Niedługo w ogóle przestanie być użyteczny i stanie się po prostu czarnym kwadratem z przyciskami. Nie, przecież on już nie był jej potrzebny!
  - Panie? - pisnęła cichutko, mając w głębi duszy nadzieję, że Darkness znajduje się w pobliżu jej legowiska. Myliła się.
  Nadal próbowała to wszystko sobie poukładać. Wilki o nietypowej mocy, mutanty, choroba, uświadomienie sobie, że sama nie była zwykłą dziewczynką? W końcu ona sama była jednym z nich. Czy była to wina choroby? A może jej rodzice coś ukrywali przed dziewczynką? Na chwilę obecną - niestety nie potrafiła odpowiedzieć sobie na żadne z tych pytań.
  Zakryła twarz rękami i zaczęła cichutko płakać, kiedy po dwóch minutach nie usłyszała odpowiedzi Wilkobójcy. To wszystko było... idiotyczne, głupie. Poza Możanem nikt jej tu w końcu nie chciał. Po co więc miała zostawać? Po co miała dodawać trosk innym wilkom? Dodatkowa gęba do wyżywienia, nic więcej. Najsłabszych powinni zabijać i sami zjadać, aby chociaż ci najsilniejsi mogli przetrwać w azylu. Tak byłoby według dziewczynki najlepiej...
  I dopiero teraz przypomniała sobie...
  Nie mogła się użalać. Musiała wstać, pójść na trening ze swoim mistrzem i... Właśnie, co dalej? Może pójdzie na polowanie? Jeżeli zdobędzie zwierzynę, będzie mogła wyżywić przynajmniej starszyznę. Jeżeli zaś umrze... Nie! Nie mogła tak o tym myśleć! Skrzywiła się i w końcu wstała. Głęboki wdech... Będzie dobrze. Chyba.
  - Ej! - zawołał ktoś za jej plecami. Dziewczynka odwróciła się zdezorientowana, spoglądając na wilka, który zaciekawiony wpatrywał się we Fragonię. - Nie pora iść spać? Takie szczenię jak ty z pewnością potrzebuje dużej dawki snu.
  - Jeszcze trzymam się na nogach... - westchnęła czarnowłosa, chwiejąc się delikatnie. Kiedy chciała podejść do wilka, wywróciła się i spadła prosto pod jego nogi.
  - Czy aby na pewno?

<Ktosiu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz