piątek, 13 października 2017

Tylko nowa wilczyca? Cz. 3 (Od Silvera C.D Reiny)

 *tu jeszcze jest jesień*

Basior warknął w myślach. Dlaczego ona zachowuje się tak oschle? Jako przywódca Vulferosów z wieloma charakterami się mierzył, ale zawsze najgorsze były wilki pokroju Reiny - skryte, niechętne do nawiązania jakiejkolwiek konwersacji były całkowitym przeciwieństwem wygadanego i szczerego aż do bólu białego wilczura. Nie wiedział jak podejść do wadery. Jednak nie oszczędził sobie sarkastycznej odpowiedzi.
- Cieszę się, owszem. Rozumiem że nie jesteś zbyt rozmowna, co?
- No wow, nareszcie to zauważyłeś. - odparła kpiąco ale też z ulgą. Nie opuściła wzroku, gdy na nią spojrzał.
- Ale wiesz, wątpię byś zyskała oddanych przyjaciół, skoro nie chcesz nic powiedzieć o sobie. Wielu nie ma łatwej przeszłości, to nas w sumie zjednoczyło. Wiadomo, że nie każdy dzieli się wszystkimi informacjami, ale nie zachęcisz do siebie wilków taką skrytością.
- Czy ty mnie pouczasz? - warknęła rozeźlona Reina. - Posłuchaj uważnie: nie potrzebuję żadnych "oddanych przyjaciół", mam prawo nie mówić nikomu o sobie, ale nawet jakbym się zdecydowała, to ty byłbyś ostatnim wilkiem, który by się o tym dowiedział. Specjalnie zabrałeś mnie na to durne polowanie, ale nie licz, że będę płaszczyć się przed tobą jak tamta wilczyca (mimowolnie Silver drgnął na myśl o Isabelle, bo to o niej mówiła wadera). W ogóle, to po co to polowanie? Założę się, że w tej chwili jest to zbędne.
- Mylisz się! -splunął basior, a krew zaczęła się w nim gotować. - Nigdy nie starcza nam jedzenia. Nie prowadzę królewskiego życia jako przywódca. Muszę się użerać z różnymi typami, dbać o to, by nie zrobił się wielki bajzel, a nawet oddawać własną kolację słabszym. Kładę się spać najpóźniej z całego sektoru i najwcześniej wstaję. Myślisz, że Azyl to zabawa dla samotnych wyrzutków świata? Nie, my walczymy o przetrwanie. W tych czasach sama nie przeżyjesz życia. Prędzej cię coś zeżre. Z każdym miesiącem jest nas coraz więcej i potrzebujemy więcej mięsa. Zaraz nastaną mrozy i nadejdzie najgorszy okres w roku. Wtedy nie będzie co jeść - co dam moim poddanym? Powietrze? - zamilkł na chwilę, potem podsumował - Dlatego idziemy na to polowanie. Dobra, jesteśmy na miejscu.
Przed nimi leniwie pasły się mutanty w dużym, liczącym około dwudziestu osobników stadzie. Podkradł się powoli i ruszył na najwątlejszego mutanta. Doświadczony basior pozbawił stworzenie pożyczonego życia w kilka dłuższych chwil. Odwrócił się tam, gdzie wcześniej stała wadera, chcąc powiedzieć, że jej kolej.
Nie było jej tam. Już biegła w kierunku stwora.

<Reina?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz