sobota, 7 października 2017

Tak trzeba (Od Rity C.D Darkness)

Wadera kiwnięciem głowy dała znak, że nieznana jej jeszcze członkini może przejąć opiekę nad truchłem. Ri nie miała ochoty jeść, marzyła tylko aby skryć się w swoim schronieniu, w bezpiecznym mroku.
Darkness niepewnym krokiem odszedł od dwóch wilczyc, jasno dając do zrozumienia, że nie ma ochoty na kogokolwiek towarzystwo. Rita powinna pewnie za nim pobiec i pomóc mu ale jakoś nie odczuwała takiej potrzeby.
- Jak chcesz to podziel się z innymi – zaproponowała wilczycy obok niej.
Odeszła nie czekając na odpowiedź tej drugiej. Potrzebowała samotności.
***
Siedziała pod tym samym dębem co zawsze. Ptaki śpiewały a wiatr grał na kłosach trawy. Jednak ta sielankowa atmosfera była zakłócana przez wilczycę siedząca grzbietem do wielkiego drzewa.
- Lepiej mi się dzisiaj nie pokazuj – warknęła – Za to co chciałeś zrobić powinnam przestać się do ciebie odzywać na najbliższe dni.
Dąb zaskrzypiał. Wiedziała, że jeśli ona sobie tego nie życzy on nie przyjdzie. Jak na ironię, w wymiarze snów to ona miała przewagę nad nim. Wciąż nie miała pojęcia czemu się tak działo i w najbliższym czasie nie miała zamiaru zaprzątać tym sobie myśli.
- Jak mogłeś choćby pomyśleć o zrobieniu mu krzywdy? Przecież nie był wobec mnie agresywny ani nic. Tylko nie migaj się tą swoją wymówką o konieczności obrony mnie! Równie dobrze oddałbyś mi kontrolę i sama bym dała sobie radę.
Leszy milczał. Nie chciała robić mu wyrzutów ale wtedy wszedłby jej na głowę, jeszcze bardziej niż normalnie. A i tak ledwo co udało jej się nad nim zapanować.
- Posłuchaj, po raz pierwszy od jakiegoś czasu wreszcie jesteśmy w miejscu gdzie są inni – wstała i prawie dotknęła nosem omszonej kory wielowiekowego drzewa – Czuję się rozdarta i wiem, że i dla ciebie jest to bardzo trudne ale… ale chociaż postaraj się nie atakować każdego, kto należy do Wilczego Azylu, dobra?
Wiedziała, że nie usłyszy odpowiedzi ale czasem jego milczenie było bardziej wiarygodnym potwierdzeniem niż czyjeś słowa.
Jeszcze przez jakiś czas śniła i rozmyślała nad tym jak powinna teraz udobruchać jej rozjuszonego dowódcę. A on nie będzie milczał czy grzecznie jej słuchał. Wyczuwała, że jeśli dojdzie do tej rozmowy to będzie ona należała do jednej z najtrudniejszych w jej życiu.
***
Przekradała się pomiędzy ciemnymi zakątkami obozu, skutecznie unikając pozostałych członków. Chciała być na razie jak najmniej widoczna. Powinna coś zjeść ale myśl o ciężkiej rozmowy skutecznie pozbawiła ją apetytu.
Niebo zabarwiło się na jasny róż, gdy to przystanęła niedaleko, jak udało jej się zorientować, schronienia srebrzystobiałego wilka. Przez dłuższą chwilę się wahała, w końcu mógł jeszcze nie do końca wrócić do siebie po wczorajszej walce ale ona czuła… że musi to zrobić i koniec. Wypuściła powietrze z płuc i ruszyła starając się wyglądać całkowicie zwyczajnie.

<Darkness?>
Tak trochę krótko ale nie miałam pomysłu :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz