Przemieniła się…
Całą sobą pragnęła aby do tego nie doszło, nie w obecności
jej dowódcy. Kiedy jednak wyczuła, że Leszy nie ma zamiaru się przyglądać walce
z założonymi szponami błagała go tylko o jedno – oszczędzenie srebrzystobiałego
wilka.
Tylko te truchła…
Miała częściową świadomość. Nie widziała nic ani nie czuła
ale słyszała odgłosy walki a raczej masakry w jej pośrednim wykonaniu. Rozrywane mięso, skowyt poranionych mutantów
i wszech obecny zapach krwi.
Tylko to, co śmierdzi
chorobą…
Leszy bez najmniejszych problemów rozprawił się z
napastnikami, którzy nawet jeśli próbowali zadać mu jakieś rany to kończyło się
to fiaskiem. W końcu ich kły miała nikłe szanse przebić się przez „zbroję”
Jego.
Jej radość prysnęła równie szybko jak się pojawiła. Czuła na sobie spojrzenie Darkness’a, który mimo wielu ran stał wciąż gotowy do dalszej potyczki.
Jej radość prysnęła równie szybko jak się pojawiła. Czuła na sobie spojrzenie Darkness’a, który mimo wielu ran stał wciąż gotowy do dalszej potyczki.
On nie śmierdzi
chorobą. On nie jest wrogiem. Oszczędź…
Potwór zbliżał się do niego, głuchy na jej polecenia. Nie słuchał się. Przerażenie oblazło ją niczym wstrętne
robactwo. Chciałaby dać mu działać ale czy byłaby w porządku wobec basiora,
który mimo wszystko przez chwilę ją ochraniał? Nie.
Warkot wilka doleciał do jej uszu. Czuła, że Leszy ma zamiar rozpłatać go na wzór Gnu. Nie pozwoli mu na to!
Warkot wilka doleciał do jej uszu. Czuła, że Leszy ma zamiar rozpłatać go na wzór Gnu. Nie pozwoli mu na to!
NIE! NIE! NIE!
Z każdym wyrzucanym przez siebie zaprzeczaniem czuła, że
bestia powoli traci kontrolę nad jej ciałem i zmysłami. Co, prawda kilka razy
próbował się wyrwać spod jej władczego tonu ale ona nie miała zamiaru
odpuszczać.
W końcu wróciła do swojej dawnej formy, odczuwając wyczerpanie tą mentalną walką, która pewnie dla Darkness’a trwała moment. A właśnie!
Spojrzała na niego. Przyglądał się jej. I to tak dosyć nieprzyjemnie. Starała się to zignorować i powoli zmniejszała dystans dzielący ich. Kiedy znalazła się na długość lisa od niego usiadła i westchnęła. Wiedziała, że czeka ich trudna rozmowa, no chyba, że Darkness popuści to w niepamięć, w co Rita nie za bardzo chciała wierzyć.
W końcu wróciła do swojej dawnej formy, odczuwając wyczerpanie tą mentalną walką, która pewnie dla Darkness’a trwała moment. A właśnie!
Spojrzała na niego. Przyglądał się jej. I to tak dosyć nieprzyjemnie. Starała się to zignorować i powoli zmniejszała dystans dzielący ich. Kiedy znalazła się na długość lisa od niego usiadła i westchnęła. Wiedziała, że czeka ich trudna rozmowa, no chyba, że Darkness popuści to w niepamięć, w co Rita nie za bardzo chciała wierzyć.
- Pytanie czy wszystko w porządku może być nie na miejscu –
cicho zaczęła unikając wzroku basiora – Mam nadzieję, że cię nie zdążył zranić.
<Darkness?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz